Łukasz Grysiak Łukasz Grysiak
839
BLOG

Dzieje neoliberalnej ortodoksji

Łukasz Grysiak Łukasz Grysiak Gospodarka Obserwuj notkę 19

 

Odkąd świat pogrążył się w recesji finansowej nie ustaje dyskusja na temat jej źródeł i odpowiedzialności za nią neoliberalizmu jako dogmatu nie podlegającego dyskusji. Adam Smith, człowiek, który w XVIII wieku stworzył podwaliny nowoczesnego ustroju gospodarczego dowodził, że wolny rynek nie może funkcjonować bez elementarnej praworządności. Bez niej system ten zamienia się w mafijny, feudalny twór. Jednak liberalizm Adama Smitha na przestrzeni wielu następnych lat zaczął być „poprawiany” i "moderowany". Skrajnym przykładem dogmatycznych ulepszaczy liberalizmu byli ludzie ze szkoły chicagowskiej oraz ich guru czyli Milton Friedman. Oni położyli największe „zasługi” na drodze uświęcenia neoliberalizmu jako ideologii, która w prosty sposób miała rozwiązać wszystkie problemy świata. O ile tradycyjny liberalizm gospodarczy w wydaniu Adama Smitha przyczynił się do zrównoważonego rozwoju państw na przestrzeni wielu lat, o tyle liberalizm w wersji skrajnej i dogmatycznej uznać należy za wynaturzenie, które prowadzi do katastrofalnych następstw. Najbardziej szkodliwe brednie jakie wymyślili neoliberalni doktrynerzy akademiccy to te, że „rynek ma zawsze racje”, „rynek reguluje się sam”, „niewidzialna ręka rynku receptą na wszystko” i tym podobne fantazje, które funkcjonują jedynie w uczonych podręcznikach i jako takie są całkowicie oderwane od realiów. Zastanówmy się jak neoliberalna ortodoksja ma się do ostatniego kryzysu i jakie są jej widoczne efekty.

 

W tym celu należy cofnąć się o trzydzieści lat wstecz. Prezydentem USA w 1980 roku został Ronald Reagan, bez wątpienia postać wybitna, który jednak w pełni podzielał naiwną wiarę w neoklasyczne doktrynerstwo Friedmana i jego spółki. Na fali tej wiary jedną z kluczowych decyzji Reagana była deregulacja sektora usług finansowanych czyli wyjęcie go spod kontroli państwa. Wszak miał się regulować sam, zgodnie w wiarą we friedmanowskie zaklęcia. Przez kolejne lata deregulacje finansową doprowadzono do stopnia absurdu. Świat finansów w wyniku tego procesu został oderwany od tradycyjnej gospodarki, rozrósł się do gigantycznych rozmiarów, wymyślił szereg niszczycielskich innowacji i zaczął funkcjonować samoistnie niczym zbuntowany potwór, którego stworzył Frankenstein. Efekt nastąpił 15 września 2008 roku. Najpierw upadł Lehman Brothers, jeden z najpotężniejszych na świecie banków inwestycyjnych. Na Wall Street doszło do finansowego trzęsienia ziemi a potem pożoga poszła w świat, prowadząc do skokowej biedy, bezrobocia i widma bankructwa kilku państw. Końca kłopotów światowej gospodarki, niszczonej przez gigantyczne światowe korporacje finansowe nie widać. To tak w największym skrócie. To samo co zapoczątkował Reagan w USA zrobiła Małgorzata Thatcher w Wielkiej Brytanii. Ona również bezgranicznie ufała w neoliberalne zaklęcia, że należy wszystko puścić na zasadzie hulaj dusza bo przecież "rynek wszystko załatwi". Ureguluje się samo. Pod rządami Żelaznej Damy londyńskie City zaczęło kwitnąć. Co ciekawe, bankierzy z City wyemitowali w świat więcej derywatów niż bandyci z Wall Street. Dlaczego przytaczam te dwa historyczne przykłady? Ażeby ukazać do czego doprowadziła neoliberalna doktrynerska mitologia w sektorze finansów, który doprowadził świat do ogromnego kryzysu a miliony ludzi do biedy, zaś w skali globalnej do jeszcze większego rozwarstwienia społecznego. Ciekawostka: w USA 1% najbogatszych obywateli włada 30% bogactwa całego kraju! Reszta jest milczeniem.

 

Do neoliberalizmu można odnieść stare mądre porzekadło, które mówi, że przesada jest niedobra pod każdym względem. Ta filozofia jest o tyle niebezpieczna, że funkcjonuje jedynie w akademickich książkach, jest całkowicie oderwana od skomplikowanych realiów społecznych i gospodarczych, na każde, nawet najbardziej skomplikowane pytanie udziela prostych i prymitywnych wręcz odpowiedzi. Bez wątpienia rację mają ci ekonomiści, którzy twierdzą, że neoliberalni ortodoksi pokroju Friedmana wypaczyli liberalizm Adama Smitha. Neoklasyczna ekonomia wyraźnie się nie sprawdziła. Co ciekawe, nawet jej autor czyli Milton Friedman przyznał pod koniec życia, że w wielu kwestiach się pomylił. Ale mleko już się rozlało.

 

Bardzo trudno jest dyskutować o odpowiedzialności neoliberalizmu za współczesne nieszczęścia z ludźmi przesiąkniętymi tą doktryną i wiecznie hołdującymi akademickim bajaniom. Jednym z bardziej znanych w naszym kraju ludzi tego typu jest prawnik Robert Gwiazdowski, którego ulubionym zajęciem jest wypowiadanie się i pisanie na tematy gospodarcze. Pan Gwiazdowski toczy pianę za każdym razem kiedy słyszy że za kryzys odpowiada neoliberalizm, że patologie sektora finansowego nic wspólnego nie mają z tradycyjnym kapitalizmem i tak dalej. Zgoda, tyle, że od pana Gwiazdowskiego raczej się nie usłyszy, że ten tradycyjny kapitalizm został zniszczony właśnie przez swą neoliberalną podwalinę. Ta filozofia skrajności doprowadziła do wynaturzenia całego systemu. Niektórzy, jak Noam Chomsky w swych teoriach posuwają się jeszcze dalej, twierdząc na przykład że cały wolny rynek jako taki jest mitem, który nie występuje nigdzie poza podręcznikami ekonomii. Osobiście uważam, że to teza nieco przesadzona, jednak dodać należy uczciwie, że system w pełni rynkowy, właśnie taki podręcznikowy, nie istnieje właściwie w żadnym kraju na świecie. Po prostu spełnienie wszystkich warunków potrzebnych do zatriumfowania klasycznej idei rynkowej jest praktycznie niemożliwe. Możliwe jest tylko w teorii.

 

Neoliberalni doktrynerzy słyną ze swej arogancji oraz mierzenia wszystkiego i wszystkich swą ciasną miarą. Pierwszym z brzegu przykładem niech będzie Jan Winiecki, zadufany w sobie akademik, który ma problem z nieco szerszym widzeniem świata niż tylko przez swe różowe okulary. Kilka lat temu w jednym ze swoich felietonów w tygodniku „Wprost” Winiecki stwierdził, że „kiedyś wszyscy mieszkaliśmy w blokach a przecież wielu z nas z tych bloków wyszło”. Chodziło mu o to, że w momencie upadku komunizmu każdy miał równe szanse i jeśli komuś nie udało się osiągnąć sukcesu to wyłącznie z jego własnej winy. Jeśli pan profesor uważa, że akademicki uczony i biedak z PGR-u w 1989 roku mieli równe szanse to może spuśćmy na ten pogląd zasłonę milczenia. Ignorantowi Winieckiemu nawet do głowy nie przyjdzie żadna z dziesiątek socjologicznych analiz dowodzących jak trudno wyrwać się czasami z pokoleniowej biedy i braku perspektyw. Jego myślowy prymitywizm oczywiście nie pozwala mu sięgnąć dalej niż tylko do wydumanych akademickich bzdur, że wolny rynek rozwiąże wszystkie ludzkie problemy i nagle na ziemi zapanuje niemalże Boski raj. Nie twierdzę, że popeegierowską biedotę należy nieustannie tuczyć socjalem, jednak tezy, że ta biedota nagle przyswoi sobie filozofię Winieckiego i zamieni się w przedstawicieli klasy średniej są tak absurdalne, że szkoda się w ogóle nad nimi rozwodzić.

 

Innym przykładem neoliberalnego ignoranta jest niejaki Jan M. Fijor. Kilka lat temu wybuchł skandal w sieci marketów Biedronka. Okazało się, że ciężarne pracownice zmuszano tam do przeciągania palet z towarem ważących po kilkaset kilogramów. Na no podczas telewizyjnej debaty Fijor z właściwą sobie arogancją stwierdził, że „jeśli paniom taki system pracy nie odpowiada to przecież nikt ich do pracy nie zmusza”. A zatem charuj człowieku jak wół za psie grosze a jeśli ci nie pasuje idź na bezrobocie i umrzyj sobie z głodu – oto dewiza neoliberalnych doktrynerów, którym kapitalizm wyraźnie pomieszał się z feudalnym wyzyskiem. Właśnie przed czymś takim przestrzegał Adam Smith.

 

Przykład trzeci. Leszek Balcerowicz przed kilku lat opublikował w „Gazecie Wyborczej” tekst zatytułowany „Racjonalnie o rolnictwie”. Pan profesor, uważany za wielkiego ekonomistę, nie pofatygował się aby choć w kilku słowach zająknąć się o złożoności problemu rozdrobnionego polskiego rolnictwa, o latach komunistycznych zapóźnień i wyzwań jakie stoją przed rolnikami w zmieniającym się świecie. Cały tekst Balcerowicza kręci się wokół niezgodności funkcjonowania naszego rolnictwa z neoliberalną doktryną. Być może firma produkująca koszulki z wizerunkiem Michaela Jacksona nagle może zmienić profil produkcji i dostosować się do rynku bo zmienił się idol. Chciałbym jednak zapytać Balcerowicza jak rolnik na przykład ma przyśpieszyć proces dojrzewania zboża albo wycielenia krowy i przestawić się na inne trendy bo „rynek ma zawsze rację” i taka jest akurat potrzeba chwili. Doprawdy, prymitywizm akademickich doktrynerów jest godny politowania.

 

Bertold Brech powiedział kiedyś, że „człowiek hołduje raczej dobru niż złu lecz warunki nie sprzyjają mu”. No właśnie! Neoliberalne warunki życia społecznego polegają na obłędnej wierze, że idea wolności jednostki, najlepiej niczym nie ograniczonej jest panaceum na wszystko. Tylko, że teoretycy neoliberalizmu już nie dodają, że wolność posunięta do skrajności z czasem przeradza się w anarchię, chaos i wyzysk na skalę globalną. Przykładów dostarcza nam życie niemalże każdego dnia. Obserwuje się coraz to większe obszary biedy i nieustanne bogacenie się wąskiej elity, która żyje w swych willach z basenami, kortami tenisowymi i polami golfowymi, otoczona murami funkcjonuje poza społeczeństwem. Co gorsza, to społeczeństwo elity nie interesuje bo i po co? Mityczna wolność przeradza się w niewolę. Neoliberalizm doprowadził do tego, że świat zamienił się w państwo-korporacje, gdzie poza nagą rządzą zysku nie liczy się już nic. Chris Hedges, znany amerykański dziennikarz twierdzi, że żyjemy w czymś na kształt totalitaryzmu odwróconego a nasza cywilizacja stoi u kresu swych możliwości. Cywilizacje zawsze upadały kiedy wyczerpywały swe zasoby i możliwości.

 

Niżej podpisany przez wiele lat również należał do ortodoksyjnych wyznawców neoliberalnej mitologii. Tak, wierzyłem bardzo długo w gusła, że rynek ma zawsze rację i tym podobne idiotyczne zaklęcia. Jednak życie i skomplikowana rzeczywistość każe człowiekowi spojrzeć na pewne sprawy w sposób nieco bardziej subtelny niż tylko przez pryzmat akademickich bajek. Liberalizm – tak. Neoliberalna ortodoksja – w żadnym razie nie.

 

Łukasz Grysiak

 

Umiarkowany konserwatysta, bez dogmatyzmu. Antykomunista, wróg socjalizmu i lewicowej poprawności politycznej. Krytyk III RP jako państwa powstałego w sposób patologiczny. Wróg obecnej UE. Przeciwnik postrzegania i mierzenia rzeczywistości za pomocą schematycznych ram ideologicznych oraz teoretycznych dogmatów, niezależnie od ich zabarwienia. Pasjonat dziennikarstwa, historii i filmu a także muzyki rozrywkowej oraz podróży. Pisanie jest jedną z moich pasji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka